Megaman Zero Game

Phanti

Deltar nie odpowiedział.

Zgiął się lekko, zacisnął pięści i zaczął krzyczeć niczym Son Goku przy pierwszej transformacji w SSJ3.

Po czym...Wykonał technikę PIERDNIĘĆIOWEJ ZASŁONY DYMNEJ! Czyli za pomocą swoich ewolucyjnych zdolności wypierdział gęstą osłonę dymną na najbliższą okolicę.

Włączył scouter i szuka swojego przeciwnika z pomocą swoich wizji. Jeśli go znajdzie to wyciąga swój topór i atakuje po staremu. BRUTALNIE! I NA WPROST! Ale z wyskoku. Tego Dashowego. Helmbreaker. Piźnięcie zza głowy.

inraeratus

Deltar

Zdążyłeś tym razem wyewoluować bez większych trudności. Ot. lepiej/szybciej Ci wyszło.... czy to może miało związek z tym, że dopiero co tam kierowałeś swe energie? Kto wie...
Na swym wizjerze odnalazłeś go, przykładającego jedną rękę do oczu. Czyżbyś mu je uszkodził? Nie, zaraz... wykryłeś całkiem nie banalne skupiska mocy elektromagnetycznej umieszczone na jego przedramionach. Nie były jedyne... ale to wyraźnie były te główne.

Zasłona dymna dała Ci sporą przewagę. Przeciwnik uchylił się, lecz zadrasnąłeś mu jego policzek. W odwecie uderzył Cię od dołu z ,,haka" w podbródek. I znowu - zabolało, zobaczyłeś przez chwilę sufit... lecz w praktyce niewiele Ci zrobił. Czy gra na poważnie? Na chwilę obecną można stwerdzić, że choć refleks ma wyśmienity, siłą raczej nie grzeszy.
Odsunął się kawałek, pocierając rękę... o tyle ile umożliwiała mu to umieszczona w drugiej kosa.

-Miło z Twej strony, że jednak podjąłeś wyzwanie. Nim jednak rozstrzygniemy tę partię, pozwól, że spytam... -Urodziłeś się człowiekem i zostałeś zmieniony w maszynę (w stopniu, który sobą przezentujesz, rzecz jasna) czy też zgoła zostałeś stworzony maszyną... i przerobiony przez syntetów?

Dał znać, że zamierza kontynuować walkę. Zaatakował kosą na odlew z wykroku. Cięcie przechodzące z linii barku na poziom piersi.

Gdy się zbliżył, zauważyłeś coś nowego. Wokół jego oczu widniały cienkie obwódki, których wcześniej tam nie było. Zanikały... lecz niewątpliwie były związane z tym, co przed chwilą czynił z oczami. Linie energetyczne prezentowane przez nie przypominały teraz te pochodzące od tych z Twojego scoutera.

Yasahiro

Shinku Ankoku

Po cicho i spokojnie obserwuje pracę kowala i czeka aż skończy.

Phanti

Deltar postanowił zablokować kosę swoim toporem. Tak, żeby jakaś część kosy zatrzymała się na...ostrzach.

- Jestem Reploidem. - Odpowiedział - Technologiczną istotą z duszą. Synteci po prostu dali mi mały... apgrejd.

Jeśli udało się dotknąć ostrzem kosy, to Deltar dodaje jeszcze słówko "Rwij". Ma nadzieje, że uda mu się uszkodzić broń przeciwnika.

- Jestem Reploidem od zawsze. Ale mój pierwowzór chyba był wcześniej człowiekiem.

inraeratus

Deltar

Owszem, udało Ci się zablokować ostrze jego kosy swym toporem. Po uaktywnieniu modułu ostrza Twego toporu zaczęły dosłownie przeżerać się przez jego broń. Nie za szybko, ale jednak w stałym tempie. To już było coś.

-Interesujące. - rzekł przeciwnik, spoglądając na to jak niszczysz mu broń. - Nic więc dziwnego, że synteci się Tobą zainteresowali... - przesunął palcami wolnej dłoni po długiej rączce kosy. Zalśniła delikatnym światłem. - gotowe koniunkcje nie zdażają się zbyt często. - W tym momencie zdażyło się coś mało oczekiwanego - ostrze kosy, przez które się przeżerałeś zmieniło swój kształt, oplątując Twój topór, z miejsca go zatrzymując... schwycił kosę oburącz i wierzgnął nią na bok. Nim jeszcze w pełni przesunął Twą rękę z bronią, ostrze powróciło do oryginalnego kształtu. Kontynuował zamach. Oberwałeś w policzek długą rączką. Ten podwójny cios nie jedną osobę pozbawiłby równowagi. Lecz nie Ciebie. Jedynie zmusił Cię do cofnięcia sie o metr i opadnięcia na kolano.

-Powiedz, sam wytworzyłeś ten moduł?

Twój przeciwnik zbliżał się raz jeszcze. Pochylony, na ugiętych nogach, niczym polujące zwierze. Kosę trzymał w jednej ręce, umieszczoną po boku ciała, zwróconą jego tępą stroną ku Tobie... niczym włócznię.

Shinku

Dzięki swej cierpliwości miałeś okazję zobaczyć profesjonalistę w akcji. Owy kowal błyskawicznie wyjął metalową sztabę, rozżarzoną do czerwoności. Przystawił ją nad gotową już po części, stalową konstrukcją o.. bliżej nieznanym przeznaczeniu. Kilka... dziesiąt... kilkaset walnięć młotkiem później, po parunastu ponownych podgrzewaniach rudy i równie wielugaszeniach... nowy element był trwale połączony z resztą. Jeszcze parę manewrów wygładzających i ta część procesu została zakończona. Majki dał znać, że możecie się zbliżyć.

-Heja, Rawr! Co tam u Ciebie słychać? - przywitał go aż nader serdecznie.
Tamten łypnął na niego okiem.
-Czego tu chcesz... znowu?
Michael w ogóle się nie przejął się jego prawie, że grobowym nastrojem.
-A widzisz, tak jakoś było mi to miejsce po drodze.... i przyprowadziłem kumpla. Widzisz, potrzebuje modyfikacji... do wachalrza....
Rawr nie pokazał po twarzy jakichkolwiek emocji. Zerknął na Ciebie. Chrząknął.
-Broń.

Phanti

- Nie. - Odpowiedział Deltar - Wygrałem w Totka.

Kucnął i przyłożył jedną rękę do ziemi. Przez kanał repulsora przesłał za pomocą Evo-Triggera (Wymyślona przez niego nazwa na to ewolucyjne cuś co dostał ;p) energię z reaktora w postaci...fali uderzeniowej. Która miała na celu zwalić przeciwnika z nóg.

Jeśli mu się uda, to dolatuje do niego dashem i tnie go przez łeb.... w łeb!

Yasahiro

Shinku Ankoku

Wyciągnął i podał mu wachlarz.

-Nie jestem pewien, czy powinienem prosić o moduł czy zwykłe wzmocnienie... Dlategóż pomyślałem, że zdam się na zdanie eksperta.-

Tak, mówił o Rawrze

inraeratus

Shiknu

Rawr przyjął wachlarz z Twoich rąk. Obejrzałgo ze wszystkich stron, po czym rzekł:

-Jutro wieczór.

Deltar

No... jeszcze nie opracowałeś z syntetą technik pozwalających na wpływ na obiekty inne niż Ty. Ale możesz coś ze sobą zrobić, tak by uzyskać ten sam efekt. Co Ty na to?
Zawsze możesz też spróbować czegoś innego.

Yamitsu

Kisuke

Coś...tiknęło na czole...i pod okiem...
- Coś...Ty...
W tym momencie sprzedaję przysłowiowego "buta" w świecącą rękę przeciwnika a drugiego w jego brzuch
- POWIEDZIAŁ?!
Złapawszy oddech
- Śmieci?...Zniewaga...lepiej gadaj gdzie moja katana to może będziesz miał szczęście i przeleję złość na kogoś innego...

Yasahiro

Shinku Ankoku

Spojrzał się na Michaela. W końcu Diego powiedział, że wyruszają jutro rano. A Shinku nie chce opóźnić grupy ani nie chce ponaglać Rawra.

Matoi

Matio

-Fajna pułapka. Ruszamy ??

inraeratus

Matio

-Jasne, ruszamy. Cóżby innego? - i ekipa wyjrzała, sprawdzając cóż to nawalało się tuż za rogiem...
Mmm.
Trafiliście nieco poza linię rontu. Tu wojska sie jeszcze dzielnie broniły. Droidy i takie tam... sięgnęły po ciężką artylerię - rozbrzmiewaa po waszej prawej stronie. Po lewej wcześniej wspomniane starcie wojsk. Pośrodku, prowadzące ku będącym niczym oazy w tym obcym miejscu, starym budynkom fabrycznym, ciągnęły się linie okopów.

Dowódca odchrząknął.

-No.. panowie.... droga leży przed nami. I chyba nie ma co próbować jej omijać. Tym samym szykiem naprzód! Czołgać sie! Czy też na czworaka, gdzie to tam będzie możliwe...
Okop zaczyna się prawieże przy wyjściu.. ale jednak metr, dwa trzeba będzie przebyć...

Shinku

-Nie dałoby się wcześniej? Ruszamy już z rana, wiesz jak często tu wpadamy.

Rawr nieco kwaśno się uśmiechnął. Dobrze wiedział. Po chwili odwrócił wzrok na palenisko, jego grymas zniknął... płomienie odbijały się w jego oczach...

-Mogę spróbować. Lecz nic nie obiecuję...

-Wielkie dzięki, stary. Liczymy na Ciebie. - rzekł Michael uszczęśliwiony.

I wyszliście na zewnątrz, zostawiając go samego w swej kuźni...

Kisuke

Obcy oklapł. Czyżby tak szybko opadł z sił...? NIE! Zrozumiałeś teraz po co było to mylne wodzenie ręką, to pustosłowie! Niepostrzeżenie siegnął po sztylet, którym teraz pcha w Twą pierś!

Yamitsu

Kisuke

Próbuję okręcić się na lewej noce w prawo i z obrotu drugą nogą uderzyć go w głowę
- Nie nauczysz się widzę!
Dodałem z lekkim wkurzeniem i irytacją, niecierpliwiło mnie, iż nie dość, że bezczelnie nazywa katanę śmieciem to nie chce jej oddać
- Oddawaj katanę to Cię nie poszatkuję!

inraeratus

Kisuke

Obcy pochylił się, unikając Twego ciosu. Przycisnął Cię do ściany tuż obok drzwi.. właściwie głowę masz krawędzi drzwi.... i masz sztylet przy gardle... ale zaraz - tuż przy Tobie jest panel kontrolny.. a winda nadal mknie... jakiś pomysł?

Yamitsu

Kisuke

- Bezczelny
Próbuję ręką uderzyć w panel kontrolny, jeśli winda szarpnie to jeszcze sprzedaję kopniaka w krocze kosmity, miarka się przebrała
- GADAJ!