Megaman Zero Game

X

-Ale nie chce. Mam coś lepszego niż miniaturowy ładunek wybuchowy, o podobnych rozmiarach. A teraz choćmy...-Wyciągnęła urządzenie hologramowe. Włączyła je i na ziemi pojawiła się mapa terenu

-Oto mapa większości terenów w okolicy. Wiesz gdzie jest to twoje miasteczko?

jediyan

Zacząłem przyglądać się mapie. Po jakiś 2 minutach milczenia rzekłem:
- A więc....nie mam pojęcia. Kotoko, pomóż.
Mała reploidka zeskoczyła z ramienia i wskazała miejsce gdzie znajduje się Risenbol. To gdzieś na południu Krain Zewnętrznych.

X

-Dobra, mamy trzy możliwości. Albo idziemy na piechotę, albo załatwiam transport, albo od razu się tam przenosimy teleportem. Wolny wybór.-Powiedziała.

jediyan

- Ciągle te teleporty. Nie lubię ich. Idziemy na piechotę! Tylko Kotoko może korzystać z transportu jak zawsze - czyli nas.

X

-No dobra... ty idziesz na piechotę, ja skorzystam z transportu...-Ustawiła na ziemi telepoter... i po chwili pojawił sie orzeł, ogromny pająk o odwłoku jak długość 2 limuzyn, spory niedźwiedź, i kotka. Tylko kotka był biologiczna. Yoko weszła na Pająka.

-Jak chcesz to usiądź na niedźwiedziu.-Mruknęła.

jediyan

- O nie! - chwyciłem ją za rękę i siłą ściągnąłem z pająka - Idziesz ze mną na piechotę!

X

Nie mogłeś jej dosięgnąć. Wszystkie zwierzaki z wyjątkiem kotka spojrzały się na Ciebie dziwnie

-Nie chce mi się takiego szmatu drogi iść na piechotę. Jak chcesz to idź, mi się nie chce. Tak jest wygodniej...

jediyan

- Za dużo czasu spędzasz...jakby to ująć...w dziwny i nienormalny sposób. Zejdź na ziemie - dosłownie i w przenośni - i zasmakuj normalnego życia! Poczuj ten dreszczyk towarzyszący długiej podróży i...czy ty mnie w ogóle słuchasz?

X

-Ja nie chce się po prostu męczyć podróżą na własnych nogach. Po co mi to... a prędkość podróży zostanie mniej więcej zachowana do twojego poziomu jak tak bardzo Ci zależy... no i równie dobrze mógłbyś poprosić Kotoko by zasuwała z tobą na piechotę.-Mruknęła głaszcząc swoją kotkę.

jediyan

- A kto chciał tak bardzo odwiedzić moją wioskę? Będziesz moim gościem więc...złaź natychmiast! - wskazałem palcem to ją, a następnie ziemię pod stopami.

X

-Ehhhhh... skoro Ci aż tak zależy na tym bym zeszła to zejdę... chociaż nie widzę sensu...-I zeszła. Chociaż kotkę nadal miała w rekach

jediyan

- Tak lepiej! Najpierw się zaopatrzymy, a z samego rana ruszymy. Chyba, że masz lepszy pomysł (i nie mówię tu o pojazdach).

X

-A o jakim zaopatrzeniu mówisz?-Zapytała się

jediyan

- Podróż potrwa parę dni. Potrzebujemy prowiantu i śpiworów.

X

-Poczekaj chwilę...-Zniknęła, i po chwili pojawiła się z 2 śpiworami i workiem pełnym konserw i wody. Było to dosyć ciężkie, wiec pająk sam to schował w sobie, bo Yoko było ciężko nawet to ciągnąć.

-No, już...