Megaman Zero Game

inraeratus

Regis

Westchnął i ruszył w kierunku wskazanym mu przez Elfa. Żałuje. Tak, nieco żałuje, że tu przyszedł. Miał nadzieję na coś z czym możnaby konkretnie powalczyć, jak w więzieniu Magnusia, a tu...jeden elf i systemy automatycznej obrony...Gdyby tylko wiedział, że ten Tuyet też zna się na tej konkretnej sztuce jaką jest walka...bo wyglądał mu na polityka. No dokładnie. Więcej mówił niż robił....No ale cóż. Wskrzesi się tego typka, znajdzie Nerusia...nie, nie pasuje...Nerdtrona? Też nie...ech, na inspirację trzeba będzie poczekać. Następnie przeciwko nam Jormi, Delcio-Helcio i Tuyuś...Będzie zabawa! Chyba warto się postarać. Tak. Dokładnie. Czas działać!

<Tylko póki co...przestań latać w kółko, bo dostaję oczopląsu, demyt!>

Phanti

Przeszedłeś kawałek drogi i słyszysz zbliżające się kroki! I to od tylca!

inraeratus

Regis

<Nie bądź taki do przodu, bo Cię od tylca wezmą? Dobra. Dajem!>

Odwraca się, wyciąga Adamant i patrzy kto przyszedł go powitac na tym odludziu.

Phanti

Reploid. Taki sam, z jakimi walczyłeś w świątyni. Ten ma dwa miecze

inraeratus

(Hm. Chodziło mi o usprawiedliwienie ,,łagodności" mojej postaci przez ostatni czas. <Z Elfem fajnie się gadało> Ale za przeciwnika dziękuję, mimo to. ;}

Regis

<Pikający dashmen? Hm, popatrzmy...>

Ustawia ostrze na wysokości piersi, zwrócone prosto w kierunku przeciwnika. Zbliża się ostrożnie powolnymi krokami.

Phanti

- Czego tu chcesz? - Zapytał Reploid będąc w gotowości bojowej

inraeratus

Regis

Opuścił z lekka ostrze i zatrzymał się, z lekka zdziwiony.

-Ja? Yyyy, ja tu tylko przechodzę. Za wiedzą, zgodą i życzniem lorda Elfa, władcy tejże groty. Jestem na chwalebnej misji doprowadznia jego ciała do stanu używalności. Tak po krótce.

Jeżeli do tego momentu jego rozmówca jeszcze się na niego nie rzucił, dodaje z pewną dozą śmiałości:

-A ty zapewne jesteś przewodnikiem wysłanym mi do pomocy w przejściu przez to nieprzyjazne...dla niewtajemniczonych...miejsce?

<Niemożliwe. Elf by wspomniał. Czyżby to właśnie te nieswoiste systemy zabezpieczeń, których w obecnym stanie obejść nie może?>

Phanti

- Hiver...Cię...zaprosił? - Wymamrotał reploid i opuścił miecze.

inraeratus

Regis

-No...tak. Na to by wyglądało. Na świecie zbiera się ponownie śmietanka D.A.W.N. - u i ma zamiar urządzić sobie party ze wskrzeszaniem Genshiro jako gwoździem programu. A jako, że Hivera nie zaproszono wraz ze starym kumplem Nero ma zamiar zrobić im wjazd na chatę i popsuć zabawę. Słodko, nieprawdaż?
<No dajesz, niech Ci szczęka opadnie.>

Phanti

- W porządku. - Odpowiedział beznamiętnie. - Zaprowadzę Cię. Za mną.

I idzie w głąb jaskini...

inraeratus

Regis

Podąża za tą nie-eksterminatywną wersją reploida w odległości, powiedźmy, min. kilku kroków. Idzie za nim ,,krok w krok", aby uniknąć niekoniecznych aktywowań pułapek chociaż może to nie będzie konieczne?
A. I zapamiętuje w miarę możliwości drogę powrotną. Nigdy nie wiadomo, może to jedyna droga na zewnątrz?

-Dobra. Skoro jesteś taki miły to powiedź chociaż swoje imię. Bedę wiedział komu mam dziękować.

Phanti

Reploid nie odpowiedział, tylko szedł. Aż w końcu eksplodowała mu głowa. Chyba ktoś w niego strzelił. Z lewej strony.

inraeratus

Regis

<No to się nie dowiem...>

Odskakuje z pozycji, w której się znajduje. Przyklęka. Zasłania się Adamantem. Stara się dojrzeć przeciwnika przeciwnika nim jego głowę spotka podobny los.

-Dobra! Przyznawać się: który to śmiał przerwać mi rozmowę!?

Brak odpowiedzi, strzały >----> równe tempo w kierunku uprzednio obranym przez nie-eksterminata.

Phanti

Cóż, coś strzeliło, ale trafiło w miecz. Prawie wyrwało Ci go z ręki.

Ale dostrzegasz co to. Wieżyczka. Stojąca. jakieś 20 metrów od Ciebie.

inraeratus

Regis

<Łołcz!>

Biegnie dalej w kierunku, zapewne, krypty Hivera, wskazanym mu uprzednio przez ofiarę tejże wieżyczki. Biegnie, desperacko nadal starając się zasłonić Adamantem, gdyż nie wydaje się być zainteresowany walką z przeciwnikiem równie żywym co jego buty.