Megaman Zero Game

Phanti

Hai

Kula Energii wystrzelona przez Drona minęła Cię o włos i eksplodowała za Tobą. Padłeś na podłogę. Na twarz. Ale Paulson wykorzystał ten moment i strzelił Dronowi prosto w oko. Oślepił go chyba. Ale jest jeszcze jeden.

Mighty

- Dzięki ...
Wykrztusił z siebie po czym szybko wstał i starał się odwrócić uwagę drona od Paulsona,
wyciągnął zza siebie kilof i zaczął napierdzielać nim w drona tak jak tylko umiał i mając nadzieję, że jednak trafi.

inraeratus

Regis

-Widziałem ludzi, którzy obcym zrobiliby to samo. Sądzisz, że aż tak się róznimy?

Zerknął na ciała już leżące, po czym skierował wzrok na hibernatów. Wykazywali oznaki bycia eksperymentami w przeszłości?

Phanti

Hai

Zrobiłeś mu jedną dziurę. Paulson go dobił. Najsik.

Regis

Nie dostrzegasz nic na hibernantach.

Marcel zaczął ich badać swoim sprzętem.

- Robili na nich eksperymenty...Zmodyfikowali ich metabolizm...jakimiś chemikaliami...

Dalej pracował w ciszy. Odezwał się o Ciebie.

- Możemy ich obudzić. Umrą po jakimś czasie ale będą w stanie się odegrać na tych skurwielach... - Odchrząknął - Możemy też ich.... ich... dobić. Albo...Jeśli uważasz że tak trzeba...To możemy ich tu zostawić... Decyzja jest Twoja, komandorze.

Mighty

Patrzy na Paulsona i czeka na wskazówki gdzie iść dalej.

Phanti

Hai

A skąd on może to wiedzieć?

Mighty

Idzie do drzwi z których przybyły drony.

inraeratus

Regis

-Dać skrę życia, nadzieję. Tylko po to, by zaraz ją odebrać. Kazać walczyć gołymi rękoma z oprawcą dla cudzego szczęścia... po tylu latach? Wymagać od nich tego, czego nie wymagałbym od siebie? Zakładając, że w ogóle zechcą nam pomóc... ryzyko jest duże, a czasu niewiele. Ja bym ich dobił. Według mnie zasługują już na lepsze życie.

Przysunął się bliżej kapsuł z hibernantami.

-Lecz kim jestem, by mienić się panem życia i śmierci? Nie dzierżę żadnej władzy, zresztą nigdy jej nie pragnąłem. Nie jestem nawet człowekiem. Znał ich Pan, doktorze. Co Pan by uczynił... jako człowiek?

Phanti

Regis

- Mają przy sobie broń. - Odpowiedział - I na pewno chcieliby im dokopać. Jestem tego pewien.

Hai

Zdezaktywowany teleporter. To wszystko.

Mighty

Szuka jakiegoś sprawnego statku, a następnie do niego wchodzi bo w końcu znajdują się w hangarze.

inraeratus

Regis

<Obcy zostawiliby broń, zdając sobie sprawę z możliwości użycia jej przeciwko nim? Wątpliwe... ale cóż.>

-Dobrze więc. Spróbuj z nimi pogadać.

Przysiadł na ostrzu niedaleko... i patrzył.

-Przy okazji - jakie to zmiany w metaboliźmie zaszły w ich ciałach?

Przypomniały mu się wierzenia pewnej wioski o wilkołakach. Według nich byli to ludzie, którzy, dla różnych powodów, podążyli pragnieniem mocy. Jednakże, niezależnie jak szlachetne wpierw były ich pobudki... zatracali się na swej ścieżce.... nieświadomie zwracając się przeciwko niegdysiejszym braciom.... brr.
Regis patrzył uważnie.

Phanti

Hai

Wszystkie sprawne statki są otoczone polem siłowym. Uh-oh! Więcej obcych leci w wasza stronę! Paulson już do nich pruje!

Regis

- Niekorzystne. Kiedy zostaną obudzeni ich organizm ulegnie powolnemu rozpadowi.

Obudziliście ich. Marcel wytłumaczył im całą sytuację. Narzekali na dość mocny ból w okolicach...całego ciała. Ale stwierdzili że pomogą wam dokopać obcym.

Nagle usłyszałeś krzyk dochodzący z kolejnych drzwi. Krzyk...jakby...cierpienia. I to znajomy. Hiver.

Mighty

Szuka jakiegoś panelu lub czegoś gdzie można przejść do drugiego pomieszczenia,
ustawił się przed jakimś statkiem i czekał aż zaczną strzelać, chce sprawdzić reakcję pola siłowego na strzały.

Phanti

Panelu nie ma. Za grupą obcych jest jakieś przejście.

Pole siłowe całkowicie niweluje promienie obcych.

Mighty

Taranuje ich za pomocą hełmu i stara się przedrzeć do wnętrza przejścia.