Megaman Zero Game

Trey

-esh... takie moje szczęscie...

zaczyna pośpisznie celować mu w mostek(albo inne częsci ciała) i strzelać...

Dada

Wystrzeliwujesz w niego pospiesznie kilka serii, połowa pocisków trafia w delikwenta. Raniąc go dosyć poważnie... (20HP), widać że jest już wyczerpany, ale właśnie w tej chwili przestała go migrena dopadać.
-Oż ty jeden...

Trey

-No co? To ty pierwszy mnie zaczepiłes...

Strzela w niego, po czym podlatuje i robi thunderslasha

Dada

Strzelasz do niego serią i tą całą serię przyjmuje... ale co to! Przy ostatnim strzale zniknął? Czyżby zebrał w sobie siły i zdołał się prze teleportować? To już musisz sam sobie odpowiedzieć na to pytanie, ale jedno jest pewne... Już tu nie wróci
(350 exp 50 E-C)
Jesteś zmęczony tą walką i nie masz siły już lecieć. Powoli opadasz na ziemię i stoisz na jednej nodze, bo tamtą masz uszkodzoną w walce z tym psionikiem. Słyszysz odgłosy walki które dobiegają z ulicy. Przedtem nie zwracałeś na nie uwagi i nawet ich nie słyszałeś... Tak byłeś przejęty tą swoją walką...

Trey

Stara się wejśc na dach bloku tak aby widziec tą strzelanine i przy okazji się bandażuje nogę...

Dada

Postanowiłeś że najpierw zabandażujesz swoją nogę, tak też robisz. Urywasz kawałek swojego ubrania po czym usztywniasz nogę tym ubraniem mocno obwiązując ją wokół. Powoli wchodzisz na dach i widzisz dwie sylwetki uciekające wprost przed siebie, nie zważając na nic. Dokładnie nie możesz przyjrzeć się, kto ucieka... Ale od czego jest snajperka...

Trey

<hm....>
Celuje do nich ze snajperki, i jesli są z CMD to strzela do nich...

Dada

Spoglądasz przez lunetę i widzisz że to Ci wrogowie z CMD! Bez żadnych skrupułów strzelasz w nich, każdego zabiłeś, a raczej dobiłeś, dwoma strzałami. Victory!
(400 exp)
W twojej broni jest zero ammo, czas na przeładunek

Trey

-hahaha zemsta jest słodka...
przeładowuje magazynek i schodzi(jakoś xD)... do swoich

-E, Wyfy żyjecie!?

Dada

Schodzisz na dół, widzisz że dwojga jest w takim przeciętnym stanie ale stabilnym. Ten trzeci, strzelec, jest w bardzo poważnym stanie, widać na nim pełno dziur po ostrzale. To jest ten co się nazywa przywódcą... widać że lubi się poświęcać.
- Jakoś...
Powiedział przywódca opierając się o ścianę...
=Ja się tym zajmę... tymi obrażeniami
Dopowiedział mechanik i zaczął się za reperowanie swojego kompana...
-Będziemy musieli chwilkę zostać... A jak jest z tobą?

Trey

-Jakoś przezyje, jestem tylko poraniony i poparzony...

Dada

Jeden co nic nie robił wstał i rozejrzał się. Okazuje się że do wieży jest bardzo nie daleko... I nic nie stoi na przeszkodzie aby dojść do wieży.
== Myślę że twoje zadanie jest wykonane... Możesz już iść i opatrzeć swoje rany w bazie. Dalej już sobie poradzimy, no chyba że nalegasz...

Trey

- no dobra to ja chyba ide... jak cos to wołajcie o pomoc, cya
Wstaje(jakoś...) i idzie(jakos...) do TS'a

Bahamut

Shadow szuka przecwikow rowniez jakiegos sprzymierzenca doswiadczonego bo sam sobie nie da rady

Dada

Idziesz i poszukujesz najpierw jakiegoś sprzymierzeńca... i spotykasz, dwóch, ale nie zbyt mocnych... to są takie zwykłe, najzwyklejsze phanteony...