Megaman Zero Game

Trey

-dekoc- co? nierozumiem o czym ty gadasz... Niemożesz gadać jasniej? Wiesz że niemam tyle czasu aby tak se gadać

Strzela mu karabinikem przed nogi/w nogi po czym wyjmuje katane i używa skilla thunderslash...

Dada

Strzelasz... lecz trafiają w niewidzialne 'coś'. To 'coś' to bariera... Więc teraz już wiesz dlaczego nie zaatakował od razu.

Trey

-heh... ja jak zwykle mam szczęscie...

Dada

-Daje Ci wybór... Możesz sobie pójść i wtedy daruje Ci życie... albo pójdziesz ratować swoich 'kompanów'...

Trey

-Chłopie, mam misję i zamierzam ją wykonac... A więc odsuń się w swej łasce i pozwól mi ich doprowadzić do wieży... albo poniesiesz konsekwencje...
To jak?

Dada

-Niby jakie te 'konsekwencje'??
Popatrzył się na Ciebie z niedowierzaniem...

Trey

-no cóż.. różne... zaczynając od tortur a kończąc na powolnej bolesnej śmierci...

przy ostatnich słowach na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmiech

Dada

-Chyba mówisz tutaj o swoich konsekwencjach... jeżeli mnie zaatakujesz a nie uciekniesz.

Trey

-chłopcze, uspokuj się... walczyłem z silniejszymi i wygrałem.. wiec ty mi niegroż..

Dada

- Może walczyłeś z silniejszymi fizycznie... ale nie umysłowo!
Ostatnie słowa podkreślił mocniejszym głosem...

Trey

-może i tak... ale przynajmniej sprubuje...
mówi cały czas spokojnie...
-hm... ty cały czas trzymasz osłone?

Dada

-Strzel to się przekonasz...
Powiedział również spokojnie jak ty... patrząc się Ci w oczy...

Trey

-heh... to najdziwniejsze spotkanie w jakim brałem udział...
strzelił od dołu , abydo góry zobaczyć jak długa jest ta osłona(z karabinku)

Dada

Ta osłonka ma ok. 2m...
-Phi! Myślisz że tym badziewem zniszczysz osłonę? Żałosne...

Trey

-tak tak tak... niechodziło mi o zniszczenie... choćiaż może ją zniszcze... innym badziewiem...
Wyjmuje snajperke, oddaje 2 strzały po czym wzlatuje nad Psionika i strzela...