Megaman Zero Game

X

-Coś tam myślałam... ale chyba sobie coś takiego daruje...

Wypiła już połowę Drinka

Ramroyd

A świat wokół się kręci i kręci.

--Cóż... może jednak pomyślisz nad tym jeszcze trochę?

Barman przyniósł szklanki dla Steva i Rio. Steve swojego wypił nawet szybko.

=Jesteś pewien że przetrzymasz to??
-Nie bój nic. Chyba że się boisz o mnie.
=Ja? Skąd...

Jeszcze Rio się wachał czy go wypić...

X

-Nie. Już postanowiłam... Przykro mi, nie masz u mnie szans.

Powiedziała uśmiechając sie. Dopiła Drinka.

Ramroyd

--A na jakąś małą... zabawę mam u ciebie szanse?

Zapytał już ściszonym głosem. Miałaś coraz większą karuzelę przed oczami. Rio jeszcze chwilę się wachał. W końcu rzekł:

-A h** wam wszystkim w d*** nie jestem jakimś mięczakiem żeby mnie jakiś drink powalił.

Wstał ze swoim drinkiem.

-Patrzcie szczury. To najmocniejszy drink jaki ma ten bar do zaoferowania. Zobaczymy czy to takie mocne jest.

Widać drink był znany ze swojej morderczej siły bo wszyscy zamilkli i patrzyli na niego. Rio szybko opróżnił szklankę i odłożył. Rozłożył ręce na boki.

-I co?! I CO!? To nie takie mo...

Nie skończył bo drink zadziałał. Rio wywalił zwłokami o glebe z hukiem. Steve zaraz przy nim kucnął.

-Rio? Żyjesz? RIO! Ocknij się.

Steve zaczął potrząsać nim. Bez skutku.

X

-Nie...

Powiedziała krótko Odstawiając drinka i opierając sie jedną ręką o blat.

Ramroyd

-Trudno... Steve. Co z nim?
=Cholera nie reaguje.
-Zobacz czy oddycha.
=Bardzo słabo.
-A puls?
=Znikomy.
-Cholera jasna. Może się pogorszyć... zwłaszcza że to dopiero pierwszy etap działania drinka...
=Co robimy?
-Trzeba go zabrać do szpitala. Ja go zaniosę. Ty dopilnuj, żeby Ona doszła do swojej kwatery i przespała się.

Jack szybko wziął Rio na ręce i wybiegł z baru. Steve usiadł przy stoliku. Był widocznie poddenerwowany.

-Cholera... po co się z nim zakładałem... jak nie przeżyje to nigdy sobie tego nie wybaczę.

Widzisz żę mu się ręka trzęsie...

X

Troszkę przydługo jej to zajęło bo wszystko jej sie kręciło, ale złapała go obieram rękami za jego

-Spokojnie... nic mu nie będzie...

Ramroyd

Przytrzymał Cię.

-Skąd możesz wiedzieć... to jest naprawdę silny trunek... na dodatek to był początek...

X

-Mam takie przeczucie... a sie przeważnie sprawdzają...

Odpowiedziała mu.

Ramroyd

-Zawsze musi być ten pierwszy raz kiedy się nie sprawdza... zesztą... jesteś mocno przypita... lepiej Cię odprowadzę do twojej kwatery...

X

-Sama trafię...

Powiedziała, podniosła sie jakoś, i starała sie jakoś dojść do drzwi baru... i wyjśc z niego.

Ramroyd

Nie udało ci się raczej. Po dwóch krokach wywaliłaś się... Steve Cię podniósł.

-Wątpie... powiedz gdzie mieszkasz?

X

-4 piętro, jedyna kwatera na tym piętrze...

Powiedziała.

Ramroyd

-Ok...

Zanosi Cię tam.

X

Diana weszła ponownie do Baru. Rozglądała sie kto jest.