Megaman Zero Game

Naras

Salidia

-Nie to wszystko dziękuje.

Zabrała rzeczy i poszła poszukać jakiegoś barku... Gdzie NIE będzie wisiał za nią list gończy.

<Nie wiem jak mam się uwolnić od tego cholerstwa nad głową...>

Phanti

Jest mały barek. "U Koziorożca"

Mało ludzi, mały barek. I żadnych listów gończych.

Naras

Salidia

Siada przy barku:
-Macie może zimną Cole?

Phanti

- Plucka-Cola ! 5E-C za butelkę! - Zawołał barman - Podać?

Naras

Salidia

-Poproszę.
Bierze łyka z butelki.

Phanti

Cóż. Cola jak Cola. Ale wiadomo. Jako, że dawno wyprodukowana, to smak już trochę wywietrzały. Ale dalej dobrze smakuje.

Naras

Salidia

Patrzy, czy nadal latają nad nią kruki, po czym bierze kolejnego łyczka.

Phanti

Jak narazie ich nie widać. To chyba dobrze.

Naras

Salidia

<To może źle wróżyć>

Dopija Cole, po czym pyta barmana:
-Dzieje się ostatnio w okolicy coś ciekawego?

Phanti

Barman akurat przecierał szklankę. Brudną szmatą, więc szklanka robiła się jeszcze brudniejsza.

- Cały czas się coś dzieje. W końcu ten świat jest porąbany.

Naras

Salidia

-Nie jest chyba tak źle... jeszcze da się żyć.

Ucieszyła się, że pije z gwinta, a nie ze szklanki... ale wolała jednak nie przyglądać się za bardzo butelce. Tak na wszelki wypadek.

Phanti

Barman westchnął.

- Potrzebny nam mechanik.... Znasz może kogoś takiego?

Naras

Salidia

-Mechanik, a co się stało?

Phanti

- Zepsuł się nasz sprzęt filtrujący wodę. Bez niego ledwo pociągniemy.

Naras

Salidia

-W sensie, że w Strefie mieszkalnej nikt nie ma czystej wody?

Dokończyła Colę.