Megaman Zero Game

X

-Zdy...chaj!-Podniosła temperaturę wokół siebie do 800 stopni. Naprawdę się zdenerwowała

Phanti

Golem padl. Calkowicie. Ale ta temperatura komus nie przeszkadzala. bo Yoko poczula i zauwazyla ognisty miecz, przebijajacy sie przez jej tors. To bylo bolesne. Za nia, byl jakis czerwono-srebrny reploid.

X

Yoko zacisnęła oczy i zęby. Mocno. Położyła ręce na mieczu by go rozwalić w drobny mak.

Phanti

Ten sie rozwalil, ale zaraz zlozyl. I Yoko dostala slasha w czolo. Helm nie obronil jej przed rozcieciem. Ale oprocz glebokiego naciecia, glowa jest cala. Zanim zdazyla zareagowac, przypiekl ja ognisty Sonicboom.

X

Yoko natychmiast zmieniła pozycje na dalszą, by mieć w polu widzenia reploida. Przechechała sobie reką po rozcięciu na czole i ranie w brzuchu, by zatrzymać krwiawienie i uszczelnić pancerz. Po tym ruszyła na swojego przeciwnika.

Phanti

Przeciwnik byl swietnie wyszkolony. Yoko, oberwala jeszcze z 20 ciec w rozne czesci ciala.

X

Zmęczyła się. Powoli traciła energię na leczeniu obrażeń. Skumulowała energię w rękach i wystrzelił promień rozkładajacej energii w przeciwnika.

Phanti

Trafilo go, ale rozwalilo mu tylko lewe ramie i lewy bok. Nie ma co, trafila na godnego przeciwnika.
- To wszystko na co cie stac?! - Odpowiedzial i przejechal jej mieczem przez brzuch. Normalnie, przecieloby ja na pol, ale chyba jej niesamowita fizjologia Rockmanowa na to nie pozwolila.

X

-Phew... rozkręcam się...-Wyleczyła sobie ta ranę, i drugą ręką chwyciła niebieską rękojeść. W niej wytwożył się miecz z jej energii. I błyskawicznie ruszyła na przeciwnika z tymi dwoma mieczami. Zamierzała na początek zaatakować go z lewej i z prawej, a potem na żywioł.

Phanti

No i sie udalo. Odciela mu glowe. Ale oberwala jeszcze dwoma, poteznymi pchnieciami w tors. Przeciwnik pokonany..

X

Wyłączyła zbroję i splunęła mocną struga krwi... powoli furia jej przechodziła...

Phanti

Rzeznia...wszyscy martwi...no i..martwa cisza.

X

No i jej czerwone oczy poszarzały trochę... oszacowała ilość zniszczeń, przyłożyła ręce do ziemi, i zaczęła naprawiać zniszczonych, zaczynając od tych pierwszych.

Phanti

Polowa z nich to ludzie...

X

<Cholera... nic z tym już nie zrobię... zresztą, sami sie prosili...>Pomyślała i zniknęła