Megaman Zero Game

Dada

-Wywiesze potem ogłoszenie... ale możesz się teraz wpisac żebyś już nie musiał chodzic dobrze?

Xenfals

-Dobrze... Można prosić o listę i długopis?- zapytał po czym spojżał ukradkiem w oczy Ciel
Cholera... nie wiedziałem, że w tej bazie mogą być aż tak piękne kobiety... pomyślał, po czym dostając przedmioty wpisał się.
-Tak więc... do zobaczenia pani Ciel...- powiedział niepewnie i wyszedł.
Huh... no fajnie... pomyślał, po czym ruszył do wyjścia do miasta.

Dada

Dada puka i za pozwoleniem wchodzi
- Ciel mam taką prośbe... - Wyciąga trzy elfy - Wyleczysz mi je? A zapłatą będzie to że wskazałem tam gdzie poleciał ten Dark elf czy jak go nazywacie...

X

-No dobrze... ale i tak go nie złapaliśmy, uciekł...

No i wsadziła je do jakiejś miniatury urządzenia... zaczeły sie kręcić, a ciecz która była w środku znikneła. Eldy znowu zaczeły sie świecić swoimi kolorami... lecz ciecz znowu sie pojawiła, ale elfy nadal były kolorowe. Wyleciały z urządzenia.

-Prosze.

Dada

-Dziękuje Ciel... - Po tych słowach wyszedł z pomieszczenia i pokierował się do...
<Hmmm tera do Lucjana ale najpierw zerkne na ogłoszenia...>
... ogłoszen

Ramroyd

Rablo nie myśląc żeby zapukać wpada do laboratorium i patrzy gdzie Ciel.

-Ciel mamy problem. (XD)

Arxel

- Jaki? I gdzie byliście?

Ramroyd

-W kwaterze Victorii. Diana jest w kiepskim stanie psychicznym. Gdybym jej nie powstrzymał to odebrałaby sobie życie.

I zaczął opowiadać co się wydarzyło w kwaterach. Był jeszce w kiepkim stanie ale mógł mówić chociaż przerywał.

X

-Rozumiem... podać ci herbaty czy wody?

Wyglądała na zaskoczoną.

Ramroyd

-Może być woda. Co będzie z Dianą??

X

-Nie wiem... martwie sie o nią... połóż ją tutaj...

Pokazała na lóżko. Położyłeś ją. Ciel ją przeszukała i zabrała nóż oraz karabinek.

-Lepiej to weź na jakiś zas... jeszcze sobie krzywde zrobi.

Ramroyd

-Dobrze.

Zabrał broń i schował po czym spojrzał na twarz Diany i westchnął

-Biedactwo takie młode a już tak musi cierpieć. Będzie potrzeba porządnej terapi żeby się mogła pozbierać. Nawet jej nie zależało na was. Chciałem ją przekonać mówiąc żęby pamiętała o tych którzy ją kochają twierdziła że przeboleją to... Viktoria, ciekawe co z nią... może i przez nią Diana mogła zginąć ale w końcu uratowała nas. Mam nadzieje że jeszcze żyje... chociaż widziałem jak ten duch ją rozrywał...

Głos mu się załamał i zaczął cicho szlochać. Nie mógł już wytrzymać.

X

-Jakoś to będzie... na pewno...

Pocieszała Rabla Ciel.

Ramroyd

-Mam nadzieję...

Już przestał.

-Dobrze że Viktoria nam pomogła bo bym tam chyba oszalał... przynajmniej mogę powiedzieć że dług za pamiętnik został teraz spłacony na zawsze.

Mimo bólu w sercu uśmiechnął się.

X

-A tam... zapomnijmy wogule o tamtej sprawie...

Podała ci wode. Wyglądała na zmartwioną.