Megaman Zero Game

Xenfals

Dochodząc ostrożnie do świątyni Raven próbuje znaleźć ślady Veal'a.

Dada

Nie ma... Masz przeczucie że go tam nie ma... a jeżeli był to tylko trup...

Xenfals

<Hmm... Sprawdzę jeszcze okolice> pomyślał, i wrócił do Lasu.

Dada

Jesteście przy wejściu, jest głucho i cicho...
-To robimy tak... ty idziesz tam i szukasz tego artefaktu... podejrzewam, że może Ci to trochę zająć, bo ta świątynia jest bardzo duża i można się łatwo zgubić, czyli tak czy inaczej, albo zapłacisz życiem... albo przyniesiesz artefakt...
Powiedział i jeszcze coś tam burknął przed nosem... tylko nie zrozumiałeś co...

Ramroyd

-Łatwizna...

Wtedy spojrzał na swój kastet i pacnął się w łeb...

-Niech to h** strzeli... zapomniałem oddać kastetu do naprawy... rozwali się jak nic...

Zwrócił się do nich...

-Eeee... macie pożyczyć jakiś kastet czy cuś??

Dada

-A co my jakaś pomoc społeczna?? Trza było się przygotować!
Powiedział z mocnym akcentem...

Ramroyd

-Ej to nie ja stałem pod waszą kwaterą czekając aż mnie tu weźmiecie... dobra mniejsza... jakoś sobie poradzę... a właśnie... co to za artefakt jeśli można wiedzieć?

Dada

-Szef nam nie powiedział żadnych szczegółów, ale z tego co wiemy jak weźmie jakiś śmiertelnik do rąk, poczuje w sobie moc...prawdopodobnie chodzi o jakiś amulet duchowej mocy, czy coś takiego

Ramroyd

-Aha... czyli wszystko jasne... no to narazie...

Ramroyd ruszył do świątyni...

Dada

Jesteś w środku... jest strasznie ponuro i cicho. Czyżby sprawdziło się powiedzenie "Cisza przed burzą"?

Ramroyd

Ramroyd powoli i ostrożnie idzie przed siebie...

<Cholera... totalny surwiwal że ja cie kręce... może teraz przynajmniej ta rękawica jeszcze przetrzyma...