Megaman Zero Game

Phanti

Miejsce, w którym zapieczętowane jest uosobienie zniszczenie - Magna.

Pierwsze pomieszczenie to długi i wąski korytarz, rozświetlany tysiącami kabli w których znajduje się coś co wygląda na świecącą ciecz. W jednych kablach jest czerwona w drugich fioletowa.

Regis

No i dostałeś się na sam początek korytarza.

= To tu...już niedaleko... - W głosie Magny dało się słyszeć ogromne podniecenie.

inraeratus

Regis

Unosi jedną brew na widok tejże jakże przestronnej miejscówki.

<Bosze, coż za uroczyste miejsce. I chwila...czuję się jak panna młoda na weselu...eee, zagrałbym chętnie na czymś...tak, trzeba była wcześniej nad tym pomyśleć.> - myśli te przemykają mu samowolnie przez głowę, gdy biegnie naprzód, nie chcąc kazać zwlekać swemu ,,mistrzowi" ani chwili dłużej. A, i nauczony przykrym doświadczeniem biegnie lewą stroną korytarza, nie środkiem.

<No, zapowiada się ubaw. Let's shake it, Magnuś!>

Phanti

Jak na razie wszystko jest spoko. Docierasz do wielkiej, okrągłej komnaty. Podłoga i ściana są całe pokryte fioletowymi i czerwonymi znakami i wzorkami. Sufitu nie widać. Wysoko musi być. A na samym środku komnaty długi, świecący się na czerwono słup, opleciony fioletowymi mackami. Górnego końca słupa nie widać.

= Pierwsza pieczęć...

inraeratus

Regis

Zaciera rączki i wyjmuje Adamant. Przystawia się do p... w w/w słupek.

-Pierwsza pieczęć...to co, łamiemy?

Po prostu innych sposobów nie zna. Póki co. Czeka na dalsze polecenia, chociaż szczerze powiedziawszy to chętnie by w coś walnął. Porządnie. Szczerze, ręce go świerzbią.

<Mam nadzieję, że Ty sam nie będziesz jakiś czerwono fioletowy bo to już serio w oczy nawala...>

Gdyby jednak nie otrzymał instrukcji, bądź co gorsza usłyszał jakąś wieloznaczność to...cóż, wiadamo co robi, nie?

Słucha w skupieniu. :>

Phanti

(A, fragment zbroi w Twoim ekwipunku nie należy o oryginału Magnusia tylko kopii oryginału. Jak coś)

Magna nic nie odpowiedział. Walnąłeś. Na początku pojawiło się małe pęknięcie. Powiększyło się...i w końcu słup się rozpadł a wszystkie światła zgasły Ale widoczność dalej była znośna.

W jednej ze ścian otworzyły się jakieś drzwi... I słyszysz dobiegający stamtąd dźwięk czyichś kroków.

inraeratus

(Chodziło mi o oryginał w sensie Magny jako pochodnej oryginału. To, że oryginał był kopią Twojego Deltara już celowo pominąłem. Jakkolwiek zmieniam, nie mam nic przeciw temu. Jak coś. ;)

Regis

<BINGO! Zatem czas uporać się ze strażnikiem. Zapewne drugiej pieczęci...>

Wznosi miecz na poziom szyi, ale póki co jeszcze nie atakuje. Kto wie, cóż to za badziewie się do niego właśnie zbliża? Może ktoś zupełnie przez przypadek zaplątał się w tym miejscu, będąc jedynym kopanem Magnusia przez nie wiem ile lat? Jakkolwiek, gdyby to coś wykazało postawę agresywną nie waha się z rzuceniem się na nie ani chwili dłużej.

Phanti

Wyszło z drzwi coś co wyglądało jak robot...a może reploid? Albo bardzo zaawansowany robot, albo reploid. Miał działko naręczne. Wycelował w Regisa i przemówił. Cybernetycznym nieprzyjemnym dla ucha głosem

- Intruz. Rozpocząć proces eksterminacji!

Tutaj wygląd Twojego przeciwnika:

inraeratus

Regis

-O stary, z ust mi to wyjąłeś.

Adamant ustawia niczym tarczę przed sobą po czym szarżuje na oponenta. Zaraz się dowiemy czy skoro taki nowoczesny to jest też wart jego czasu.

-Jesteś intruzem i czas rozpocząć TWOJĄ EKSTERMINACJĘ!

Phanti

Robot zgrabnie odskoczył i strzelił Ci w plecy. Upadłeś. Czujesz spaleniznę. Boli.

inraeratus

Regis

<Ahh...to jest to. Ból. To On najmniej się zmienił przez te wszystkie lata...>

Regis jest typem osoby, która najpierw musi porządnie dostać, aby oprzytomnieć i zająć się walką na poważnie. Zatem...chłodną kalkulację czas zacząć.

Odkłada Adamant. W walce z przeciwnikiem na tyle zwinnym na nic mu się nie zda. Chwyta miecz małolata. Wstaje. Rzuca się na przeciwnika raz jeszcze. Lecz tym razem, nim dotrze do przeciwnika, wykonuje techinkę ,,bitewnego dwuhopsu"*!

*,,bitewny dwuhops" - b. szprytna i b., b. tajna technika polegająca na odskoczeniu w bok na znak gwałtowniejszej działalności nieprzyjacielskiej (hops pierwszy), oraz następującego po nim doskoku do przeciwnika, połączonego z wymachem obecnie wybraną bronią. (hops drugi) ^^

Phanti

Regis

Uskoczyłeś przed strzałem i odciąłeś mu rękę. Tą bez bustera. Lecz on mało się tym przejął. Odskoczył i strzelił w Ciebie. Teraz trafił w ramię. To sprawiło, że upuściłeś Ichiteiru. Leży obok Ciebie. A on znowu zaczyna celować.

inraeratus

Regis

Minimum czasu, zatem...

Opada na ziemię. Zębami chwyta miecz, a sam odskakuje jak najszybciej w bok. Nie zmienia pozycji. Korzystając z całej szybkości zapewnionej mu przez galop na 4 kończynach zbliża się do niego, ale nie po linii prostej, lecz po krzywej łamanej, tak aby jak najbardziej utrudnić mu celowanie. Ponadto, tym razem pozwala swemu przeciwnikowi na spokojne odskoczenie. Rzucić ma zamiar się dopiero w miejsce, w którym będzie lądował.

Regis jest w tej chwili wilkiem i zawyłby, gdyby tylko mu rękojeść mu nie zawadzała. Powiedźmy więc, że wydaje z siebie baaardzo groźne i nieco zduszone, gardłowe warknięcie. ^^

Phanti

I. Brak Ci umiejetności zachowywania sie jak zwierzak wiec sie potknales na 4 lapach. Ale plus jest taki ze on tez spudlowal. He he.

inraeratus

(No to, he he nawet ze 2 plusy, bo Regis powinien już być z krok, 2 bliżej, co nie? Zwłaszcza jeśli zarył podłogę...)

Regis

Powiedźmy, że odbija się, na tyle ile potrafi, ręką i nogami od podłogi, drugą ciacha mieczem przeciwnika. Podbiega do niego, w razie gdyby ten odskoczył, czy co i znowu ciacha.

(sry za ambitność postu...święta idą, ciężko się na walce skupić :])

Phanti

Ciachasz te ciacha ale zapominasz o rodzynkach. Tak czy inaczej ciachnąłeś go tak ze padl na ziemie. I zaczal pikac.