Megaman Zero Game

Naras

Salidia

Puka w skorupę.
-Mucha do ciebie.

Phanti

Salidia

Muszla się otworzyła.

Iii...

- Ribit! MUCHA!

- BZZZ... ŻABA!

- MUCHA!

- ŻABA!

Naras

Salidia

<Podziwiajmy ich inteligencję... albo nie, nie mam na to ochoty>

-Smacznego-powiedziała nie wiadomo czy to do muchy, czy do żaby.

Czeka, aż będzie mogła dalej przejść.

Phanti

- Mucha!

- Żaba!

- Mucha!

- Żaba!

- Mucha!

- Żaba!

A, i przejście się otworzyło. I znowu masz rozwidlenie. Lewo, prawo, prosto.

Naras

Salidia

Idziemy w prawo!

Phanti

JEB! Walisz nagle w niewidzialne drzwi. I... już są widzialne!

Naras

Salidia

Przygląda się drzwiom.

(Mogłeś już od razu opisać drzwi, czy to na co powinienem zwrócić uwagę. Takie dopytywanie się to według mnie bezcelowe przeciąganie)

Phanti

(Skoro nic nie piszę, to znaczy że to zwyczajne drzwi które trzeba po prostu otworzyć...)

Drzwi. I tyle ;p

Naras

Salidia

Otwiera je i uskakuje w bok przed czymkolwiek co może wylecieć zza drzwi... Znacie ten numer? Otwierasz drzwi, a tam młotek i BACH!

Phanti

A tam, malutki lewitujący kluczyk. I tyle!

Naras

Salidia

<Acha... Na co mi on?>

Ominęła kluczyk i poszła dalej.

Phanti

Czyli na ścianę? Nic nie ma oprócz kluczyka...

Naras

Salidia

No to bierze ten kluczyk i co się dzieje?
Wyskakuje nagle smok?

Phanti

Nie. TRAFIASZ NA PUSTYNIĘ!

Przed Tobą stoi kolejna osoba, w tej figlaśnej szacie. Tylko tym razem szata jest czerwona. A osoba jest znacznie wyższa i.... szersza.

- Yo! - Zawołała osoba, pełnym energii głosem - Gotowa na próbę siły?!

Naras

Salidia

Zakasała rękawy zbliżając się do gościa w czerwonej kiece i powiedziała:
-Już ci idę nakopać.